„Mało tego, giganci z Anakim są wybawcami naszego ludu. To oni zdołali nas zabrać przed resetem”.
Kapitan Butler powiedział mi, że nadszedł czas na odpoczynek, zanim wyruszymy w kolejną podróż. Zapytałem: „Gdzie jest nasz nowy cel? Czy było to coś, o co prosił prezydent Fhael? Wyjaśnił mi, że nie był to dokładnie plan Fhaela, ale nadszedł czas, abyśmy udali się do krainy gigantów, Anakim.
Kapitan Butler powiedział: „Przykro mi, że nie mogłem ci powiedzieć wcześniej William, jestem tak samo częścią tych ziem jak każdy, kogo tu widzisz. Urodziłem się z krwią przodków, a teraz patrzę, jak umierają moi bracia. Najwyraźniej chcą powtórzyć historię na tych ziemiach, nadszedł czas, aby ocalić jedyną ludzkość, która przetrwała reset. Któż lepiej nas uratuje niż ci, którzy pomogli nam wtedy przekroczyć lodowe mury?”.
Następnie Butler odszedł, znikając wśród agentów czekających na zewnątrz. Po kilku nieudanych próbach udało mi się zasnąć. Nagle obudził mnie głos kapitana: „William, obudź się, czas ruszać!”. Butler zebrał cały zespół. Wyszliśmy na centralny korytarz, który przecinał się z drzwiami prezydenta Fhaela. Kapitan był zaniepokojony i kazał nam się spieszyć tak szybko, jak to możliwe. Tysiące ludzi, którzy tłoczyli się w budynku, zniknęło. Co się z nimi stało? Zanim zdążyłem zapytać, jeden z członków naszej załogi powiedział, że słyszał, że „plan ewakuacji został aktywowany”. „Widzieliśmy duże pociągi i tysiące łodzi przewożących wielu ludzi z niesamowitą prędkością, William”.
Kapitan wrócił do nas i powiedział, że dokładnie to zamierzamy zrobić. Wejdziemy na pokład jednego z tych statków, które mają odpłynąć za dwanaście minut. Spojrzałem ponownie w niebo i małe kule zniknęły, zastąpione przez duże niebieskawe trójkąty przemierzające niebo z niesamowitą prędkością – z jednej strony na drugą. Kapitan krzyknął do mnie: „William, opuść na chwilę niebo, teraz nie czas, te 'latające ptaki’ Iron Blues zmuszają wroga do odwrotu”.
Nie miałem innego wyboru, jak tylko przegapić majestatyczny lot tych stalowoniebieskich ptaków – latały z jednej strony na drugą w spektakularny i wyjątkowy sposób. Nie mogłem uwierzyć, że są kontrolowane przez kogoś lub coś innego, wydawały się mieć własny umysł.
Kiedy dotarliśmy do rzekomego miejsca zaokrętowania, było tam wielu oficerów. Wysadzili nas na jakiejś srebrnej platformie, która uniosła nas w górę. Z punktu widokowego widzieliśmy ruiny nowoczesnego miasta z nigdy wcześniej nie widzianymi strukturami, które reprezentowały absolutny dobrobyt. Kapitan zapytał, czy ten widok nie przypomina nam portretów Norymbergi i Bazylei.
Gdy dotarliśmy na najwyższe piętro, zobaczyliśmy statki, które w niczym nie przypominały tych, które znaliśmy. Ich konstrukcja była ogromna i wydawały się być wykonane z jednego kawałka. Wyglądało to tak, jakby te statki podróżowały po niebie, z dwiema różnymi ścieżkami tam i z powrotem.
Te wielkie żelazne konstrukcje ginęły na horyzoncie. Oficer, który nas przyjął, powiedział, że są to połączenia z każdym większym miastem. Kazał nam się przygotować, ponieważ pierwsze doświadczenie podróży tymi wielkimi statkami będzie czymś, czego nigdy nie zapomnimy. Czekał na nas ciemnoniebieski statek, który był zamknięty. Usiadłem obok Butlera w czteroosobowych fotelach, wnętrze wydawało się większe niż z zewnątrz. Maszyna uruchomiła się, ale ledwo słyszeliśmy słaby gwizd.
Butler i oficerowie poprosili nas, abyśmy spróbowali się zrelaksować, abyśmy przyzwyczaili się do maszyny. Gdy tylko podróż się rozpoczęła, jeden z naszych chłopców natychmiast zemdlał.
Mnie również zakręciło się w głowie, próbowałem się zrelaksować i dostosować do tej szalonej prędkości, wydawało mi się, jakbym został wyrzucony z najpotężniejszego działa w Anglii.
Czasami wjeżdżaliśmy do długich tuneli.
Miałem chwile, kiedy myślałem, że też zemdleję, ale czułem chwilowe mdłości i zawroty głowy, a po piętnastu lub dwudziestu minutach wszyscy jechaliśmy gładko.
Nadszedł czas, aby zwrócić uwagę na piękną scenerię Republiki Przodków. W oddali majaczyło miasto Renacer. Było to najnowocześniejsze i najlepiej prosperujące miasto, którego nawet wielkie umysły literackie nie mogły sobie wyobrazić. Okolica była
zabarwione różnymi kolorami dzięki wielkim plantacjom warzyw, kwiatom drzew owocowych.
Dominującym kolorem była zieleń, prawdziwie emocjonalny widok, który dosłownie zapraszał do życia w tym małym raju. W rzeczywistości, zgodnie z tym, co słyszałem, w pobliżu znajdowały się wyspy zwane „Rajskimi Wyspami”, które zapewniały jeszcze większy spektakl.
Moja kontemplacja została przerwana przez następujące pytanie Butlera do oficerów:
„Jaki był ostatni pomiar powietrza, ile mamy zniszczeń w okolicy?”.
Jeden z oficerów odpowiedział, że są pewni, że zadziałali na czas i że atak został przeprowadzony w tym samym obszarze, w którym pomiary wykazały możliwe zatrucie powietrza i okolicznych plantacji.
Zebrałem się na odwagę i zapytałem: „Czy możesz wyjaśnić, o jakim rodzaju zatrucia mówisz?
Z książki Nawigator, który przekroczył mury.
229