HISTORIA WILLIAMA MORRISA, część 6.

Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, oficer poprosił mnie, abym towarzyszył mu do biura samego Prezydenta Republiki. Spojrzałem na Butlera, który skinął głową, po czym ruszyłem za oficerem.

Czekał na nas pojazd, jakiego nigdy w życiu nie widziałem. Nie było zakątka tego miasta, który nie byłby oświetlony przez wielkie latarnie, które zdobiły miasto i dawały poczucie bycia w historii najlepszych pisarzy.

Miasto było ciche, nie było powozów, koni ani żadnego innego rodzaju pojazdów, które znałem z dużych miast, takich jak Nowy Jork (przyp. autora – przełom XVIII/XIX wieku). Różnica była porażająca we wszystkim – na przykład ich ubrania były kolorowe.

Oficer, który mi towarzyszył, miał w rękach świecące urządzenie, które przekazywało różne obrazy i głosy. Język, którym mówili, był inny i nie mogłem zrozumieć ani jednego słowa.

Wśród innych wyróżniał się ogromny kamienny budynek z dużymi i jasnymi literami, które brzmiały: “Prezydenckie Biuro Odrodzenia”, a flagę kraju podkreślało doskonałe oświetlenie.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, podążałem za oficerem, aż weszliśmy do tego ogromnego budynku. Oficer poprosił mnie, abym poczekał na niego na jednym z siedzeń.

Wkrótce wyszedł wysoki mężczyzna z wąsami: “Więc jesteś Williamem Morrisem ze Stanów Zjednoczonych Ameryki?” zapytał.
“Dokładnie, odpowiedziałem”.
Ten dżentelmen mocno uścisnął moją dłoń i zauważył, że przykro mu przyjmować nas w jednej z najgorszych sytuacji, jakie kiedykolwiek istniały w tej Republice. Skomentował: “Nazywam się Fhael, przykro mi, że przybyliście w tych czasach”.

Byłem tak zdezorientowany i miałem tak wiele pytań, że nie byłem w stanie powiedzieć ani słowa.
“Widzi pan, panie Morris, sytuacja jest ekstremalna i panuje wielkie napięcie, zwykle widzieliśmy tę wojnę z daleka, a teraz jesteśmy jej częścią. Powinienem wyjaśnić wiele kwestii, aby pan zrozumiał. Potrząsnąłem głową, udając, że wszystko rozumiem.

Być może jeszcze tego w pełni nie rozumiesz, ale jesteśmy częścią tego, co możemy nazwać “starożytną ludzkością”. To znaczy, nie byliśmy częścią ostatniego procesu restartu, rozumiesz mnie?
“Chciałbym móc powiedzieć, że rozumiem, ale prawda jest taka, że gubię się w tym wszystkim. Kogo nazywasz Starożytną Ludzkością? Ile istnieje lub istniało ludzkości?

“Istniało wiele ludzkości w różnym czasie, tak jak było wiele resetów lub restartów. Dzieje się tak za każdym razem, gdy jest ustanawiana i dzieje się to dokładnie z określoną datą. Jest celowo tworzony i uruchamiany przed osiągnięciem określonego czasu. W rzeczywistości zawsze dzieje się to w ten sposób, ponieważ nie ma “naturalnego” sposobu. Tam, skąd pochodzisz, zawsze jest to ta sama manipulacja środowiskiem”.

“Czym jest ten restart ludzkości?”, zapytałem.

Z książki Nawigator, który przekroczył lodowe ściany

106
ZRODLO ARTYKULU

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *