HISTORIA OLAFA JANSENA, część 4

Gdy spędziłem całe 28 lat zamknięty w zakładzie psychiatrycznym, przytłoczyły mnie wspomnienia tych pięknych ogromnych ludzi poza „północnym wiatrem”. Te wspomnienia tylko sprawiły, że chciałem żyć.

Pamiętam, jak ci mili ludzie musieli improwizować, kiedy ja i tata musieliśmy usiąść na krześle przy ich stole i śmiać się z całego serca.

Mężczyźni byli ubrani w piękne haftowane tuniki z jedwabiu i satyny, przeplatane paskiem w talii. Nosili krótkie spodnie poniżej kolan z kolanami z miękkiego materiału, a na stopach miały sandałki zdobione złotymi klamrami. Chwilę później wraz z ojcem dowiedzieliśmy się, że złoto jest jednym z najczęstszych metali i było wykorzystywane prawie we wszystkich dekoracjach.

Mój ojciec i ja czuliśmy się z nimi bezpiecznie i komfortowo. Ojciec powiedział mi wtedy: „Olaf, to jest spełnienie naszej tradycji, wróciliśmy tu do domu”.

Wydawali się być pod wrażeniem i zaoferowali wskazówki i nauczanie przez jednego z mężczyzn i jego żonę. Nazywał się Jules Galdea i zaoferował, że nauczy nas ich języka.

Ich statek, którym płynęliśmy, był szybszy niż jakikolwiek pociąg, jaki kiedykolwiek znałem i znam w Ameryce. To był wspaniały czas.

Słońce powoli zachodziło, ale i tak widzieliśmy to dziwne ciemnoczerwone promieniowanie ze Słońca emitujące teraz dziwne, dość silne białe światło. Powiedziałbym, że blask był 2x silniejszy niż najjaśniejsza pełnia księżyca w jasną noc. W ciągu 12 godzin promieniowanie ustało, jakby nastąpiło zaćmienie, a 12 godzin noc taka jak nasza. Później dowiedzieliśmy się, że miejscowi rozpoznali to wyjątkowe światło. Nazywali go Bogiem Dymu Wewnętrznego Świata.

Statek był wyposażony w jakieś oświetlenie, teraz powiedziałbym prąd, ale wtedy był 1829 i nic nie wiedzieliśmy o prądzie.

Powietrze wydawało się nieustannie tkane i ładowane specjalnymi ładunkami elektrycznymi lub inną energią i działało jako witalizator Nigdy w życiu nie czułam się lepiej niż wtedy, gdy spędziłam tam 2 lata z moim ojcem.

Po 2 dniach rejsu ich łodzią dotarliśmy do miasta zwanego Jehową. Domy były ogromne i pięknie zbudowane, w tym samym stylu ale innym.

Głównym zatrudnieniem tych ludzi było rolnictwo. Wzgórza pokryły winnice, a doliny rosły.

Nigdy wcześniej nie widziałem tyle złota! Złoto było wszędzie. Drzwi i stoły były okładzone złotem, kopuły budynków zostały wykonane ze złota. Złoto było również wykorzystywane głównie w świątyniach przeznaczonych do muzyki.

Gigantyczne drzewa w Kalifornii (sekwoje) były nieco gigantycznymi w porównaniu do tych drzew. Drzewa miały ponad 300 metrów wysokości i rozciągnęły się na kilometry od wybrzeża.

Często słyszeliśmy o mieście zwanym Edenem, ale pierwszy rok zostaliśmy w Jehowie i dzięki Julesowi Galde opanowaliśmy przez rok język tej wyjątkowej rasy ludzi.

Ciąg dalszy dalszej części.

398
ZRODLO ARTYKULU

Dodaj komentarz