Po 2 latach pobytu pożegnaliśmy gigantów, obiecaliśmy im, że wrócimy za rok lub dwa i popłynęliśmy z powrotem w stronę Sztokholmu. Trzy dni próbowaliśmy płynąć pod wiatr, aż w końcu ojciec powiedział: „Olaf, powrót tą samą drogą, którą tu przyjechaliśmy, nie jest możliwy o tej porze roku, musimy płynąć po przeciwnej stronie z wiatrem”. No to zawróciliśmy łódkę i dobry wiatr przepędził nas na drugą stronę.
W 40 dni dotarliśmy do Delfi – miasta, które odwiedziliśmy z Jules Galdea i jego żoną (gigantami) niedaleko ujścia rzeki Gihon. Zatrzymałem się tu na 2 dni, mam więcej zapasów i znowu wychodzę. W drodze powrotnej przeszliśmy wąskim kanałem, który podzielił wody pomiędzy dwie części kraju. Była piękna plaża więc zostaliśmy na noc. Świeciło tu miękkie światło.
Dziś rano wyszliśmy i gdy szliśmy dalej zobaczyliśmy ptaki, które wyglądały jak pingwiny, różnica była taka, że miały około 2,5 metra wysokości. Kolejne 100 dni po otwartym morzu płynęliśmy bez lodu, ale powietrze wydawało się być coraz chłodniejsze. Wkrótce dotarliśmy na góry lodowe, wąskie przejścia. Kompas nadal zachowywał się dziwnie i zdezorientowany. Pewnego dnia tata woła do mnie: ” Olaf, przed nami ogromny lodowiec”!! Kolejne 2 godziny spędziliśmy na nawigacji po ogromnych kawałkach lodu, aż w końcu weszliśmy do otwartego kanału. „Popłyniemy tam, Olafie? Co o tym myślisz? „Zdecydowaliśmy się podjąć ryzyko i weszliśmy w nie. Przez najbliższe 45 dni pływaliśmy między innymi lodowcami i kanałami.
Pewnego ranka mój ojciec powiedział: „Myślę, że niedługo będziemy w domu w Sztokholmie, minęliśmy już prawie cały lód, a przed nami otwarte morze. Usłyszeliśmy ogromny cios i zobaczyliśmy, że jeden z lodowców obok nas pęka. Niestety kawałek lodu uderzył w naszą łódź i ją rozerwał. Dostałam gęsiej skórki po drugiej stronie. Straciłam świadomość. Obudziłem się mokry i zmarznięty bez taty w zasięgu wzroku. Szukałam go godzinami, ale niestety już go nie widziałam. Miałem dość poczucia beznadziei i pogodziłem się z faktem, że tu też umrę. W oddali zobaczyłem łódkę rybacką pływającą w moją stronę. Szkocki statek szukający wielorybów. Kapitan nazywał się Angus MacPherson i wydawał się miły. Kiedy próbowałem wytłumaczyć kapitanowi, że jestem z kraju „śródlądowego”, kapitan spojrzał na swojego kolegę i potrząsnął głową.
Po kilku dniach na łódce wielorybniczej zadzwonił do mnie kapitan i zapytał ponownie, jak sam wszedłem na lodowiec w oceanie. Odpowiedziałem mu ponownie, że przybyłem z głębi lądu. Kapitan kazał mi założyć kajdanki i powiedział, że tracę rozum. Po kilku prośbach udało mi się przekonać kapitana, żeby mnie rozwiązał. Obiecałem sobie, że muszę wymyślić inną historię. Powiedziałem, że moje doświadczenie ze śmiercią mojego taty było dla mnie bolesne i miałem problem z pamięcią. To uspokoiło kapitana. Po kilku dniach dotarliśmy do Sztokholmu, gdzie dowiedziałam się, że rok temu zmarła moja mama. Powierzyłem moją historię mojemu wujkowi, który ostatecznie pozwolił mi zamknąć w szpitalu psychiatrycznym na 28 niekończących się lat.
Po tych wszystkich latach zostałem wypisany i pojechałem na ryby na kolejne 27 lat i sprzedałem wszystko dobrze na starość i przeniosłem się do Ameryki.
Chciałbym, żebyście wiedzieli, że są miejsca i rzeczy, których ludzie nie wiedzą. Gigantyczne kłody cedru pływające na Morzu Północnym lub ciała mamuta, których kości znajdują się wzdłuż wybrzeża Syberyjskiego, pochodzą z krainy Boga Dymiącego (Bóg Dymiącego).
Wiedzieli o tym podróżnicy z północy tacy jak: Sir John Franklin, Kane, Melville, Hall, Nansen, Schwatka, Greely, Peary, Ross, Gerlache, Bernacchi, Andree, Amsden, Amundson i inni. Bardzo wierzę, że Andree i jego 2 przewodników Strinberg i Fraenckell, którzy latali balonem ze Spitzberks i rzekomo zgubili się w 1897 roku, są teraz tam i żyją szczęśliwie w głąb
Jest Sylwester 1908 i skończyłem pisać swoją historię. Mam wrażenie, że w najbliższym czasie nie zobaczę kolejnego wschodu słońca. Dlatego zostawiam Ci tę wiadomość. Twój..
– Olaf Jansen –
Notatka od autora książki, który napisał opowiadanie z Olafem w 1908 roku:
Często trudno było mi rozgryźć rzeczy w ręcznie napisanej historii Olafa, ale nic nie dodałam ani nie usuwałam z jego historii.
Wraz z historią Olaf podał mi nazwy wszystkich miast, miejsc, rzek i map, które stworzył. Chcę je później złożyć do Instytutu Smithonian (uwaga: BÓG chyba to zrobił i pewnie nikt więcej nie zobaczy map).
To całkiem oczywiste, że w literaturze wedyjskiej, w Josephie, Odysei, Illiadzie, Terriena de Lacouperie’ego „Wczesna historia chińskiej cywilizacji”, Flammariona „Mity astronomiczne”, „Początku historii Lenormanta, „Teogonie” Hesioda i innych rzeczy opisane są w taki sposób, że w pełni zgadzają się z historią Olafa.
– Willis George Emerson- 1908
424