DUCHY, ZMORY I…POLTERGEISTY

W hrabstwie Kent, w Wielkiej Brytanii, w jednym z tamtejszych zamków, każdego wieczora, ostatniego dnia października, ukazuje się Szlochająca Dama. Kroniki rodowe wspominają o Lady Deborah, która w XV w. została powieszona na dziedzińcu za otrucie własnego syna. W jakiś czas po egzekucji okazało się, że kobieta została niesłusznie oskarżona, a jej dziecko zmarło śmiercią naturalną. Najwidoczniej duch niewiasty ma obsesję na punkcie niesprawiedliwej egzekucji, wciąż nawiedzając miejsce, gdzie przy jednej z baszt zawieszono stryczek.

Czy duchy istnieją ? W tym przypadku, przez wieki, wiara przeplatała się z drwiną. Dowody naukowe uznawane przez jednych, inni określali mianem “uczonego szalbierstwa”. Osoby nawiązujące kontakty z “tamtą stroną” życia jednych napawały (i napawają) lekiem oraz szacunkiem u innych zaś, wzbudzały (i wzbudzają) lekceważące wzruszenie ramion lub pogardliwy uśmiech. Kto ma rację? Gdzie znaleźć właściwą odpowiedź ?

                                                           * * *

Zazwyczaj zjawiska paranormalne, w których spotykamy się z  manifestacją wszelkiego typu widziadeł, współcześnie definiuje się jako fizyczne objawienia się niespokojnych dusz zmarłych, które wiąże z miejscem (i momentem) ich śmierci udręka, cierpienie czy też przeżywany wówczas bardzo silny stan emocji (nienawiść, miłość, zazdrość…).

Ogólnie przyjęło się “klasyfikować” poszczególne widma w określonych kategoriach, umieszczając je w kilku, charakterystycznych m. in. ze względu na ich działalność, przedziałach.

Duchy żywiołów

Średniowieczni okultyści byli przekonani o istnieniu czterech rodzajów istot: aniołów, diabłów lub złych demonów, dusz osób zmarłych oraz duchów żywiołów. Te ostatnie, jako widzialna manifestacja Ducha Ziemi, uaktywniały się za pośrednictwem wzajemnego oddziaływania: ziemi, wody, ognia i powietrza.

Dziś owe duchy nazwalibyśmy naturalnymi siłami przyrody, którym niegdyś nadawano cechy inteligentnych istot. Według minionych wierzeń twory te pozbawione były wolnej woli i egzystowały na Ziemi podtrzymując procesy sił natury, z których się wywodziły.

I tak oto mroki ziemi, po której stąpali ludzie, drążyły powolne GNOMY (gr. gnosis – wiedza); powietrze poruszały tchnieniem SYLFY (gr. sylpha – motyl); fale morskie wypełniały energią UNDYNY (łac. unda – fala); w płomieniach ognisk mieniły się SALAMANDRY (gr. salambe – kominek). Te ostatnie niekiedy przedstawiane były w postaci jaszczurek, małych smoków lub ognistych jętek.

Theophrastus Bombastus von Hohenheim, inaczej zwany Paracelsusem (ur. 1493, zm. 1541), lekarz, chemik i filozof, duchy żywiołów określił w jednej ze swych prac jako: “Twory powstałe w wyniku ukształtowania się półmaterialnej esencji, tak ulotnej, iż nie sposób dostrzec jej ludzkim okiem. Istoty te mogą zmieniać swe kształty w zależności od sił, które reprezentują”.

Jeszcze dziś w wielu ludowych wierzeniach przewijają się postacie żywiołaków, kapryśnych duchów, które pomagały ludziom w ich zmaganiach z codziennością. Zjawy te, choć usłużne, były również nad wyraz kapryśne. Za swą pomoc i opiekę oczekiwały zapłaty. Jeśli jej nie dostały, mściły się okrutnie. Jeszcze po II wojnie światowej na wschodzie Polski niektóre z gospodyń po wieczornym udoju odlewały ze skopków nieco mleka i zostawiały je na noc na przyzbie dla tajemniczych opiekunów gospodarstwa.

„Emisji” negatywnych uczuć

W terminologii teozoficznej duchy żywiołów pojmowane były jako istoty, które stawały na pierwszym stopniu ewolucyjnego rozwoju. Zgodnie z założeniami tej  koncepcji religijno-filozoficznej (której propagatorką m. in. była w XIX w Helena Bławatska) wszyscy musieliśmy przejść przez ów etap.

Inaczej nieco rzecz ujmował cypryjski mag, Daskalos. Według niego duchy żywiołów są refleksem naszego życia wewnętrznego, które odbite w lustrze rzeczywistości staje się bytem samoistnym, tworząc materię netyczną (psychiczną) – podstawowy składnik wszechświata.

Takie byty, często stworzone w wyniku “emisji” negatywnych uczuć, wracają do swoich twórców, zamieniając się w dręczące ich obsesje i fobie.

Podobny pogląd został również wyrażony w “Słowniku okultystycznym” wydanym w Kalifornii w 1933 r. przez Puruckera. Według autora duchy żywiołów, to nic innego jak tylko: “istoty na najniższym szczeblu istnienia, które wkroczyły do naszego Wszechświata, rozpoczynając w nim wspinaczkę po schodach życia”.

Pod koniec lat 60-tych próbę wytłumaczenia owego fenomenu podjął w Anglii emerytowany profesor Letbridge. Według jego teorii każdy człowiek posiada własną aurę – biologiczne pole elektromagnetyczne. Jego siła zależy od “dziejących” się w nas emocji. Właśnie one, wchodząc w kontakt z naturalnym polem elektromagnetycznym danego miejsca na ziemi, objawiają się w formie manifestacji, takich zjawisk jak: upiory i duchy żywiołów. Owe szczególne miejsca, według Letbridge’a, są czymś w rodzaju “wiecznych płyt gramofonowych”, stale odtwarzających w określonym momencie czasowym “melodię”, która została na nich nagrana.

Czy duchy istnieją?

W tym przypadku, przez wieki, wiara przeplatała się z drwiną. Dowody naukowe uznawane przez jednych, inni określali mianem “uczonego szalbierstwa”. Osoby nawiązujące kontakty z “tamtą stroną” życia jednych napawały (i napawają) lekiem oraz szacunkiem u innych zaś, wzbudzały (i wzbudzają) lekceważące wzruszenie ramion lub pogardliwy uśmiech. Kto ma rację? Gdzie znaleźć właściwą odpowiedź ?

Ogólnie przyjęło się “klasyfikować” poszczególne widma w określonych kategoriach, umieszczając je w kilku, charakterystycznych, m. in. ze względu na ich działalność, przedziałach.

Obecnie skupimy uwagę na POLTERGEISTach (z niem. hałaśliwy, łomoczący, stukający duch)

Nie są one tym rodzajem zjaw, z którymi spotykamy się zazwyczaj w legendach o przeklętym  duchu, czy “Białej Damie”. Ten rodzaj widziadeł, to raczej określenie pewnych zjawisk psychokinetycznych. Określenie szczególnego rodzaju zdolności danego umysłu do poruszania przedmiotami bez użycia siły fizycznej, specyficznej władzy danego osobnika nad nieożywioną materią.

Ów stan umysłu najczęściej odnotowuje się u nastolatków z zaburzeniami podświadomości i emocji związanymi z okresem dojrzewania. Poltergeisty są “duchami” działającymi do  momentu, aż człowiek świadomie ukierunkuje swoją moc parapsychiczną, zajmując się tym, do czego ma szczególne predyspozycje dane mu przez Matkę-Naturę.

Poltergeist

W wieku XX opisano wiele przypadków manifestacji “stukających upiorów”. Nie jest to już obecnie zjawisko budzące szczególny niepokój jako przejaw działania złych mocy.

W tej krótkiej notatce ograniczę się do przedstawienia najsłynniejszych przypadków stukających duchów.

Urodzony w 1955 roku Matthew Manning, obdarzony zdolnościami parapsychicznymi, w wieku 11 lat po raz pierwszy stał się sprawcą manifestacji poltergeistów. W jego obecności meble zmieniały swe położenie, drobniejsze zaś przedmioty, wbrew prawu grawitacji, unosiły się w pomieszczeniu. Sprzęt elektroniczny znajdujący się w pobliżu chłopca funkcjonował nieprawidłowo.

Badanie EEG przeprowadzone u chłopca, podczas psychokinetycznego zginania przez niego łyżki, wykazało pojawianie się silnych fal theta przypisanych stanom przemocy i frustracji. Przypadkiem tym zaintersowali się amerykańscy naukowcy.

Po latach w jednym z eksperymentów medycznych badany położył dłonie na probówce z komórkami raka i silnie się skoncentrował. Na zdjęciu wykonanym podczas doświadczenia widoczne jest białe światło promieniujące z dłoni – jak twierdził Matthew (już wówczas uzdrowiciel) energia uzdrawiająca. Obecnie poświęcił się on całkowicie niesieniu pomocy potrzebującym, jego moc została ukierunkowana i zyskała na sile, zaś zjawiska poltergeist ustały.

Kolejny głośny przypadek oddziaływania sił “dziwnych duchów” jest nieco starszy i dotyczył Niemki, Ann-Marie Schaberl. W jej obecności występowały niewytłumaczalne awarie oświetlenia jarzeniowego, wszelkie systemy zasilane z sieci elektrycznej pracowały jak podłączone do akceleratora.

Jak potem wyszło na jaw urodzonej na wsi kobiecie miejskie życie nie przynosiło zadowolenia. Gdy ją zbadano, stwierdzono iż jest osobą nieufną, agresywną, nieprzychylnie nastawioną do środowiska mieszczuchów. Ujawniło się jednocześnie, że kobieta posiada zdolności telepatyczne.

Po wielu przykrych doświadczeniach życiowych, Ann-Marie opuściła miasto. Na wsi odnalazła spokój w szczęściu rodzinnym. Trójka dzieci i mąż stały się jej “wyzwoleniem” i uwolniły od stale towarzyszących jej “nieproszonych gości”.

Psychokineza

Poltergeisty znane były także i w minionym stuleciu. Rok 1848 w Stanach Zjednoczonych obfitował szczególnie w te zjawiska. Stało się to przyczynkiem do powstania ruchu spirytystycznego. Zwrócono wówczas uwagę na nieznane dotychczas możliwości umysłu ludzkiego.

Manifestacje psychokinetyczne powstające podczas seansów spirytystycznych, a zwłaszcza stukanie w stolik specjalnym kodem “tak” i “nie” niezwykle podniecało XIX-wieczne społeczeństwo, które w dużej mierze swój wieczorny czas wolny poświęcało podniecającym “rozmowom z duchami”.

W latach siedemdziesiątych XX w. w Kanadzie pewna grupa badaczy tych osobliwości psychokinetycznych postanowiła “stworzyć” tzw. zmyślonego ducha, któremu dano imię Filip. Jak założyli wcześniej eksperymentatorzy był no duchem angielskiego siedemnastowiecznego arystokraty. Przez rok członkowie grupy “przeżywali” Filipowe losy odwiedzając miejsca, w których “przebywał” ich bohater. Pragnęli, za pomocą zbiorowej medytacji, ujrzeć wspólnie halucynację – wyimaginowane widziadło.

Niestety ich wysiłki spełzły na niczym. Po pewnym czasie Kanadyjczycy  zapoznali się z wynikami brytyjskich badaczy, którzy od 1964 wywoływali zjawiska paranormalne typu poltergeist (ruchy stolika, pukania itp.).

Anglicy odrzucili medytację, stawiając na wiarę w zjawiska, którymi się zajęli – w atmosferze ogólnej wesołości i przyśpiewywania. Podobną metodę zastosowano również w Toronto. Tym razem “Filipem” został nie wyimaginowany arystokrata, ale wesoły stolik, przy którym regularnie zaczęli się spotykać członkowie grupy.

Prowadzone w ten sposób eksperymenty wreszcie przyniosły pomyślne rezultaty. Stolik niejednokrotnie unosił się, choć go nikt nie dotykał. Pewnego razu zaczął gonić jednego z zebranych i utknął w drzwiach. Gdy badający wyśpiewywali wesołe piosenki  stół podskakiwał do taktu.

W 1974 spirytyści nakręcili film pt. “Zmyślony duch”. Obecność ekipy filmowej z całym wyposażeniem technicznym nie zniechęciła “Filipa” do objawienia swej obecności.

Udowodniono, ponad wszelką wątpliwość, że poltergeisty lepiej czują się w świecie gdzie objawia się młodzieńczy dynamizm i radość, nie zaś smętna medytacja. A zatem nic dziwnego, że wiek dojrzewania jest najlepszym okresem ich “działania”. 

Paweł Szlachetko

Polecam swoje powieści z duchowym twistem. 😊 https://virtualo.pl/?q=Pawe%C5%82%20Szlachetko

1241
ZRODLO ARTYKULU

Dodaj komentarz